Paweł 'Pawulon’ Jaroszewisz

          Jeden z czołowych polskich metalowych perkusistów, ba, śmiem powiedzieć, światowej czołówki, który wymiata blasty na swojej pięknej perkusji TAMA, z lewej do prawej i z prawej do lewej co najmniej w 260bpm na rozgrzewkę… Nie patyczkuje się i nie owija w bawełnę. Kiedy coś jest kiczowate lub całkiem do dupy, wprost o tym mówi i nie dba o to czy ktoś będzie go za to nie lubił…

          Przygoda z metalem rozpoczęła się niespodziewanie, najpierw klasycznie, później rockowo i zagrzał tron perkusyjny na dobre w metalu. Wybrał jeden z najbardziej wymagających stylów muzycznych, bo w graniu metalu ważne jest wszystko, fizyczna forma, technika, prędkość, precyzja i ciągła harówa na bębnach, bo grać blasty, to jak wydać na siebie wyrok śmierci – jesteś na nie skazany każdego dnia do końca życia, jeśli chcesz być profesjonalistą.

          Jak dba o formę fizyczną i muzyczną, czy jest leniem czy hardocorem, i jak bardzo kocha to co robi i jak duże jest w nim poczucie obowiązku bycia zawsze na 110%, zachowując przy tym mega wielką skromność, która powala mnie na kolana… opowie wam sam, szybki jak błyskawica, były garowy VADER i DECAPITATED, a obecnie w HATE i ANTIGAMA oraz w wielu sesyjnych projektach – Paweł ‘Pawulon’ Jaroszewicz.

Fota 2

Dlaczego metal?

Sam nie wiem w zasadzie. Jakoś tak wyszło, że ta a nie inna forma ekspresji przypasowała mi najbardziej. Zaczęło się klasycznie od Fasolek I Krzyśka Antkowiaka, a następnie od starszych kuzynów podłapałem Guns n Roses, Metallikę, Iron Maiden… Potem było już z górki…

Ile miałeś lat, gdy rozpocząłeś przygodę z perkusją?

Pierwsze “przymiarki” miałem już w wieku kilku lat – rozkładałem sobie pokrywki I taborety i tłukłem się drewnianymi łyżkami. Pierwszy raz siadłem za prawdziwe bębny u znajomych rodziców gdzieś na początku podstawówki – pamiętam jak dziś. Podjarka na maxa :). Następny kontakt miałem, kiedy zmieniłem instrument w szkole muzycznej z pianina na perkusję – w 6 klasie podstawówki. Piano jakoś nigdy mi do końca nie leżało, ale w tamtych czasach bębny nie były traktowane jako pełnoprawny instrument w instytucji zwanej państwową szkołą muzyczną. Zrobiłem 1 rok pod okiem Andrzeja Pochodyły i niestety z racji mocno średnich wyników w nauce (w tej zwykłej szkole) odbyło się szybkie, krótkie cięcie i koniec mojej przygody z muzyką na ten czas. Dopiero w 2 klasie Liceum (czyli w wieku prawie 17 lat) posiadłem pierwsze bębny i od tamtej pory przegrałem życie towarzyskie ( śmiech ).

Trafiłeś na perkusję przypadkowo czy ktoś zainspirował cię do grania bębnach?

Od początku ciągnęło mnie do bębnów – nie wiem dlaczego. Chyba jednym z bodźców był koncert Metalliki – tribute dla Freddy’ego Mercury z 1992 (chyba) roku. Lars I biała Tama – Zajechałem tą taśmę 🙂 Później pojawili się oczywiście inni pałkerzy, ale Lars był pierwszy.

Początki były trudne?

Zawsze są trudne :-)… Ale się uparłem, że jak już mam te bębny, to nie ma zmiłuj. Siedziałem (i dalej siedzę) nad każdą pierdołą do porzygania, aż wyjdzie.

Fota 3

Jeśli chce się dojść na szczyt, to trzeba mieć przede wszystkim dobry plan, czy wystarczy po prostu iść do przodu i robić swoje spontanicznie, jak Ty uważasz?

Nie wiem szczerze mówiąc- nie ma na to przepisu. Trzeba być konsekwentnym I szczerym wobec siebie, to przede wszystkim. Trzeba też reagować na to co się dzieje dookoła. Same umiejętności to może 30 – 40% wszystkiego. Ja raczej niczego nie planuje – bo już nie raz życie pokazało, że wszelkie plany są niewiele warte. Po prostu oczy dookoła głowy i trzeźwe myślenie połączone z ciągłą pracą nad sobą – chyba tak to działa. Jak kiedyś osiągnę jakiś sukces to Ci powiem ( śmiech ).

Czy wystarczy nauczyć się grać metal czy przede wszystkim trzeba go czuć, żeby być w tym naturalny?

Nie ma chyba takiej dziedziny w życiu, której wystarczy się wyuczyć. Ja przynajmniej nie potrafię grać albo robić czegoś czego nie czuję. Może to źle – ale mam to w dupie! Moim zdaniem jeżeli czegoś nie czujesz – nigdy nie będziesz w tym szczery, a co za tym idzie wiarygodny. Ludzie wyczuwają takie rzeczy.

Bycie perkusistą metalowym to konkretny wyczyn fizyczny. Uprawiasz jakiś sport, żeby utrzymać kondycję fizyczną na najwyższym poziomie czy bębny dają ci to wszystko czego potrzebujesz aby utrzymać super formę?

Odpowiem tak: Powinienem uprawiać jakiś sport, lub przynajmniej “ogólno rozwojowy” ale jestem z natury strasznie leniwy i póki co nie udało mi się do tego zmobilizować… Ale próbuję dalej… Aby mieć naprawdę spoko formę trzeba o nią dbać – u mnie z tym jest póki co średnio – może kiedyś ( śmiech ).

Przewinęło się w Twojej karierze wiele ciekawych zespołów, ale jestem ciekaw, który z nich wprowadził cię na zawodową scenę metalową?

Pierwszym bandem, który grał trasy był Hell-Born. Zagraliśmy co prawda tylko 1 trasę po Polsce, ale otworzyło to kolejne furtki. Tak naprawdę każdy band w którym grałem jakoś się do tego wszystkiego przyczynił. Jedno wynikało z drugiego. Np na trasie z Hell-born w Hermh (którego supportowaliśmy) grał sesyjnie na klawiszach Wacek (wówczas Crionics) a w MasseMord – Maciek (wówczas również pałker Crionics). Poznaliśmy się, i jakiś czas później pojechałem z nimi na trasę, kiedy Maciek był niedyspozycyjny. Na basie w Crionics wówczas grał Heniek (Vesania, Rootwater). Jakiś czas później zadzwonił w sprawie zastępstwa w Rootwater – itp itd. Dlatego uważam, że nigdy nie wiesz czy ten mały koncercik w jakiejś szczurowni w Pcimiu dolnym nie zadecyduje o twojej przyszłej “karierze”, bo może akurat poznasz kogoś, kto zadzwoni do Ciebie za 2 lata.

Od początku w Twoim sercu grał metal czy obracałeś się w innych stylach muzycznych?

Metal zawsze był u mnie obok innych gatunków. Wychowywałem się słuchając dużo klasyki, jazzu, rocka, bluesa… wszystko gdzieś się przewijało, a to, że padło akurat na metal – widocznie tutaj zatrybiło najbardziej ( śmiech ), no i nie trzeba aż tyle umieć haha…

Fota

Koncerty to nie wszystko. Dzisiaj perkusiści są wszystkim, nagrywają, realizują dźwięk, wydają płyty, są menadżerami, prowadzą warsztaty, uczą w szkołach lub indywidualnie. Wiem, że należysz do tej grupy i ciekawi mnie, jak to wszystko ogarniasz?

Staram się to ogarniać, cały czas się tego uczę – nie raz się w tym wszystkim gubię. Ale dziś to chyba jedyna droga – jak sam czegoś nie ogarniesz, to najczęściej nie będzie to zrobione jak należy. Staram się być zorganizowany i planować sobie dzień. W zasadzie nie różni się to wiele od prowadzenia własnej firmy. Kwestia samodyscypliny.

Domyślam się, że dzisiaj nie obracasz się już tylko w metalu, ale również w innych stylach muzycznych, ponieważ jesteś nauczycielem, a nauczyciel powinien być uniwersalny. Jak to wygląda u ciebie, jesteś uniwersalny czy skierowany na metalowe nauczanie?

Nie ukrywam, że kiepski ze mnie jazzowiec – mam jednak ciężką rękę, ale pewne rzeczy są uniwersalne. Staram się grać inne style, ale wiadomo na co poświęcam najwięcej czasu :). Jednak wydaje mi się, że istnieje wspólny mianownik w każdym rodzaju bębnienia – i to staram się przekazać na zajęciach. Sam kierunek i co z tym zrobi dana osoba jest już kwestią indywidualną.

Co bardziej lubisz, występować na scenie czy uczyć?

To zupełnie inne wyzwania ( śmiech ). Ciężko to przyrównać. Lubię zarówno jedno jak i drugie.

Zastanawiam się od dłuższego czasu nad tym, dlaczego frekwencja ludzi na koncertach maleje. Jeszcze 10/15  lat temu widok pustego klubu był nierealny, a dzisiaj staje się to standardem. Jak  myślisz, jaki jest powód, brak pieniędzy, lenistwo, przesyt, banalna dostępność materiałów w internecie?

Powodów jest kilka:

Przesyt – dzieje się wszystko I wszędzie – mało kto ma czas śledzić imprezy – więc te mniej rozreklamowane (czyli niszowe) dostają po dupie.

Brak pieniędzy – mało kogo tak naprawdę stać na więcej niż 1 gig w miesiącu / kwartale / tygodniu.

Lenistwo – ludziom mniej się chce wychodzić niż kiedyś – są internety, filmy… a przecież i tak można zobaczyć wszystko na youtubie nie?

Ale też: (I tu będę może niepopularny)

Generalnie niska jakość gigów – coraz więcej młodych bandów wychodzi z założenia, że skoro już gra (lepiej lub gorzej) to jest to wystarczający powód, by ich wielbić – a niestety często jakość samej muzy kuleje – nie mówiąc o show, który jest nieobecny-  I nie chodzi wcale o jakieś drogie produkcje – tylko to jak band wygląda na scenie. Czy jest to band z krwi I kości, który wie po co tam jest I się tam odnajduje czy zbieranina przypadkowych osób generalnie przestraszonych całym zajściem i wyglądających jak łajzy? W dobie popularnego ostatnio klepania po pleckach I amerykańskiego “good job” na każdym kroku każda krytyka jest odbierana jako obraza uczuć, i czepianie się. Nawet nie wspomnę o stawianiu warunków finansowych przez początkujące zespoły – ludzie litości… Najpierw coś od siebie I jak będzie to coś warte to pogadamy. Przynajmniej jak ja zaczynałem tak to wyglądało.

Czy w innych krajach też zauważasz takie zmiany?

Niestety tak.

Fota 1

 

Vogg – nie taki straszny Whiplash jakim go malują?

Waculik jest wymagający, wie czego chce i się nie szczypie! A że przy okazji mało kto to wytrzymuje to już inna sprawa…

Jesteś niesamowity! Podążasz konsekwentnie swoją drogą i to co robisz jest niesamowite. Jesteś absolutnym profesjonalistą. Kolejnym dowodem Twojej klasy jest zespół HATE i ANTIGAMA z którymi oficjalnie współpracujesz. Jesteś zadowolony?

Bez przesady:) Staram się robić to co uważam za słuszne jak najlepiej potrafię I to wszystko. Jest naprawdę wielu znacznie lepszych ode mnie. Jeszcze bardzo daleka droga przede mną. A czy jestem zadowolony? Nie jest źle – oby nie było gorzej to będzie ok :-)…

VADER i DECAPITATED. Chciałbyś cofnąć czas, czy nie ma w Twoim życiu czasu na oglądanie się za siebie?

To wszystko miało swój czas i miejsce. Karawana jedzie dalej – nie ma sensu rozmyślać nad tym co było – lepiej zająć się tym co jest i będzie.

Mówią o Tobie, że jesteś tytanem pracy. Zgadzasz się z tym co mówią ludzie?

Po prostu podchodzę poważnie do tego czym się zajmuję. Jakbym pracował na etacie to poświęcałbym na to przynajmniej 8 godzin dziennie prawda? Więc jeżeli jest to moją pracą, dlaczego miałoby być inaczej? Nie lubię nic robić na pół gwizdka – albo max albo nic – taki już jestem.

Fota 4

Skoro mówimy o ciężkiej pracy. Jak wygląda Twój dzień treningowy?

Jest dość zróżnicowany – wszystko zależy od tego ile mam bieżących spraw do załatwienia. Czasem większość czasu poświęcam na naukę materiału do nagrań / koncertów itp. Jeżeli mam więcej czasu na swoje ćwiczenie – to to właśnie robię. Ostatnio siadłem do dwójek z akcentem “na i”. Nigdy nie poświęciłem na to odpowiednio dużo czasu i teraz chcę to nadrobić. Jednak zawsze ćwiczę jedynki rękami i stopami. – Mam taki “zestaw obowiązkowy” – ok. 2 godziny wprawek dziennie. Jedynki to 95% tego co gram, więc nad tym siedzę najwięcej.

Czyli ulubione ćwiczenie to jedynki?

Tak, jedynki rękami i nogami w 10 minutowych seriach w różnych konfiguracjach. W sumie 2 godziny treningu – wg. Przepisu niejakiego Eugene Ryabchenko – polecam!!!

Jakie wyzwania przed Tobą?

Niekończąca się pogoń za perkusyjnym króliczkiem… Lepiej ogarniać swoje sprawy około muzyczne no i oczywiście kondycja – może wreszcie się zmobilizuję :-)…

Gratuluje powiększenia rodziny i życzę samych sukcesów!

Dzięki wielkie w imieniu moim, Iwony i Kuby. Wzajemnie – wytrwałości i motywacji do działania przede wszystkim! Dzięki za wywiad!

 

Materiał przygotował: Paweł 'Mr Sticky’ Larysz

Zdjęcia: archiwum Paweł Jaroszewicz

 

 

Paul Wandtke…TRIVIUM!

          Paul Wandtke „zasiadł na tronie” jako nowy garowy jednego z największych współczesnych zespołów heavy metalowych na świecie – zespołu Trivium z Orlando. Jego debiut dla wielu perkusistów na świecie mógłby być szczytem spełnienia marzeń, ale nie dla Paula, ponieważ to był początek jego kariery z nowym zespołem. Występ na Knotfest w 2015 roku przed czterdziestotysięczną widownią naprawdę robi wrażenie. Paul nie należy do perkusistów, którzy muzycznie książkowo dorastali, rozwijając swoje umiejętności, gdyż jak mówi – wolał chodzić swoimi ścieżkami, które sobie wyznaczał. Kiedy poszedł na Berklee, poczuł, że cały świat należy do niego i nie ma w życiu rzeczy niemożliwych, a tam, uczył go gry na perkusji znany, wyśmienity Mike Mangini, więc czego chcieć więcej? Lekcje z Mangini były, z pewnością, jednymi z najważniejszych w jego życiu, co skutecznie wykorzystuje, grając na zawodowej scenie.

          Przed dołączeniem do Trivium miał poczucie, że rock’n’roll w jakiejś części się wypalił. Dlaczego? Z powodu ludzi, którzy dzisiaj rodzaj buntu okazują, hejtując anonimowo w internecie każdy kawałek muzyczny. Wydaje im się, że są oryginalni, ale zamiast iść na koncert, spędzają czas w pubie i narzekają na cały świat. Hmm, świat się zmienia, ale  gdy Paul dołączył do Trivium, jego myślenie zmieniło się i uwierzył na nowo, że rock’n’roll żyje i ma się nie najgorzej. Muzycy pokolenia Paula są kontynuacją rocka, ale z nowym spojrzeniem na świat i bezpieczniejszym podejściem do używek, czego dowodem jest mój rozmówca.

Paul_evans take over

Jak trafiłeś do Trivium? Znałeś się z nimi wcześniej czy musiałeś przejść casting?

Polecił mnie zespół Dream Theater. Matt Heafy zapytał Johna Petrucci, czy zna jakiegoś dobrego perkusistę i ten za namową Mike`a zaproponował mnie. Mike znał mój warsztat, ponieważ studiowałem pod jego okiem na Berklee 5 lat temu.

Studiować pod okiem takiego giganta perkusji to na pewno wielki zaszczyt. Czy Mike był wymagającym nauczycielem i czy lubiłeś uczęszczać na jego lekcje?

Studiowanie z Mikiem było dla nas obu intensywne i relaksujące. Intensywne, ponieważ Mike traktuje bębny bardzo poważnie, a relaksujące, bo Mike jest po prostu super człowiekiem i przebywanie w jego towarzystwie jest bardzo przyjemne.

Czyli każda lekcja była dla ciebie wyzwaniem i również przyjemnością?

Tak. Każda lekcja z Mike’iem była bardzo przyjemna i dzięki niemu, za każdym razem byłem ogromnie podekscytowany, uczęszczając na zajęcia do Berklee.

Ok, przejdźmy do Trivium. Wszystko wydarzyło się bardzo szybko od chwili twojego przyjścia do Trivium, mam na myśli sesję nagraniową w studio, trasę koncertową itp.?

Tak, to prawda. Wszystko wydarzyło się bardzo szybko i przyznam, że nadal próbuję to ogarnąć w całość ;-)…

Jesteś szczęśliwy, że grasz w jednym z najlepszych metalowych zespołów na świecie?

Oczywiście, że tak!

Kiedy wchodzi się w świat takiego zespołu, jakim jest Trivium, to nie ma miejsca na amatorstwo, więc oczywiste jest, że trzeba być profesjonalnym perkusistą, ale zastanawiam się, co jeszcze jest potrzebne, żeby grać, żyć, podróżować i wszystko to pogodzić?

Musisz być przede wszystkim super gościem, naprawdę super, bo inaczej nie masz szans i choćbyś grał najlepiej na świecie, nic z tego nie będzie!

Swój pierwszy koncert zagrałeś na wielkim festiwalu Knotfest w 2015 roku przed czterdziestotysięczną publicznością. To musiało być niesamowite przeżycie. Jak się wtedy czułeś?

To było dla mnie bardzo emocjonujące wydarzenie i stresowałem się, ale kiedy wszystko się zaczęło, od razu poczułem się zrelaksowany.

Czy grasz jeszcze w jakimś zespole oprócz Trivium czy obecnie to twój jedyny zespół, z którym współpracujesz?

Tak i nie. Priorytetem jest zespół Trivium. Grałem również na perkusji w musicalu Rock of Ages. Oprócz tych projektów i grania na perkusji, śpiewam i gram na gitarze w zespole, który nazywa się Smells Like Nirvana. Pod tymi linkami możecie zapoznać się z tym projektem, facebook.com/smellslikenirvanatribute, www.smellslikenirvanatribute.com

Cały czas doszukuje się szczegółów związanych z graniem metalu i chciałem cię zapytać, czy wystarczy posiadać dobrą technikę, żeby grać metal czy musisz to czuć w głębi serca, żeby być w tym naturalny?

Myślę, że nie ma reguły co do grania metalu, ale jeśli chodzi o mnie i Trivium, to ogół opiera się na wielkiej pasji w tym, co robimy i to jest najważniejsze. Technika pomaga ci rozwijać i kreować pasję.

Trivium_January16-7593

Ameryka jest krajem wielkich możliwości, ale również ogromnej konkurencji i prawdopodobnie nie ma tam miejsca dla przeciętnych ludzi i jeśli chcesz żyć z muzyki, to musisz być najlepszy z najlepszych, zgadza się?

Nie wiem dokładnie, jak to działa w innych krajach. Myślę, że każdy traktuje to indywidualnie. Mnie zajęło 20 lat, żeby znaleźć się tu, gdzie jestem, a inni mogą zrobić to szybciej. W muzyce na całym świecie, nie ma aż tak ścisłych reguł i bywa różnie.

Jesteś teraz od stycznia do lutego w trasie koncertowej z Trivium w Północnej Ameryce. Jak dużo koncertów gracie?

Gramy od 5 do 6 koncertów w tygodniu.

Dbasz o swoje zdrowie, mięśnie, samopoczucie, będąc w trasie koncertowej czy nie masz na to czasu?

Tak, staram się cały czas być w formie, kiedy jestem w trasie, ale przyznam, że jest to ciężkie, kiedy za każdym razem gdzie gramy koncerty, mamy pyszne i niekoniecznie zdrowe jedzenie, plus pyszne piwo…

Czy twoja kariera od zawsze kręci się wokół metalu czy obracałeś również w innych stylach muzycznych?

Kiedy byłem w liceum, to uczyłem się takich stylów jak samba, jazz i wiele innych.

Twoi rodzice pochodzą z Polski, ty jesteś w połowie Niemcem i urodziłeś się w Ameryce. Jak to się stało?

Jestem pierwszą amerykańską generacją. Moi rodzice pochodzą z Gdańska, mówią po polsku i trochę w języku niemieckim. Jeśli chodzi o niemieckie korzenie, to babcia ze strony mamy była Niemką, a tata mojego taty był Niemcem i stąd ta moja zakręcona historia.

Czy byłeś kiedykolwiek w Polsce?

Tak, miałem przyjemność być w Polsce dwa razy w 2010 roku i było to z okazji dwóch wesel, na których nie grałem, ale się bawiłem.

Kiedy studiowałeś na Berklee, to starałeś się być najlepszym z najlepszych studentów czy bardziej ciągnęło cię w stronę rock’n’rolla i wybierałeś zawsze własną drogę?

Studiowałem na Berklee trzy semestry, ale wydaje mi się, żeby wolałem jednak rock’n’roll.

Co najbardziej utkwiło ci w głowie z Berklee?

Kiedy poszedłem na Berklee, to zrozumiałem, że jestem gotów na wszystko. Dostałem wtedy ogromną siłę do działania i zrozumiałem, że nie ma rzeczy niemożliwych i cokolwiek później robisz, to po prostu działa.

1

Jesteś bardzo czynnym perkusistą i podobnie jak inni twoi koledzy z branży perkusyjnej, prowadzisz lekcję gry na perkusji. Zastanawiam się, czy robisz to w trakcie tras koncertowych, między koncertami czy organizujesz warsztaty poza trasą, prowadzisz indywidualne lekcje w twoim rodzinnym mieście?

Myślę, że po kilku wyjazdach z Trivium, pojawią się oferty organizowania warsztatów perkusyjnych. Dołączyłem nie do artystów firmy TAMA, więc myślę, że to kwestia czasu, kiedy rozpocznę kliniki perkusyjne.

Uczysz tylko pod kątem metalu czy wprowadzasz w swoje lekcje również inne style muzyczne?

Najważniejszą umiejętnością, jaką uczę na moich lekcjach to, jak skutecznie czytać zapisy nutowe oraz grać różne style muzyczne jak samba, shuffle, funk, ballady, swing i wiele innych.

Aktualnie mieszkasz w Chicago, a w tym mieście mieszka bardzo dużo Polaków, więc chyba trudniej spotkać tam Amerykanina niż Polaka. Czy masz jakiś polskich przyjaciół?

Tak, to prawda, tutaj jest bardzo dużo Polaków, ale szczerze mówiąc, dla mnie liczy się moja dziewczyna i kariera muzyczna. Niestety nie mam tutaj polskich przyjaciół, myślałem, że będę miał, ale nie mam. Mam trzech kuzynów w Chicago i to jest dla mnie wystarczające.

Masz jakiś ulubiony sposób spędzania wolnego czasu poza koncertami?

Bardzo klasycznie spędzam wolny czas. Piszę piosenki do mojego rockowego zespołu, w którym śpiewam i gram na gitarze. Jest to dla mnie bardzo przyjemny relaks.

Jesteś zwolennikiem starego dobrego grania, gdzie liczył się solidny groove i muzyka czy wolisz nowoczesnych niebezpiecznie szybkich perkusistów?

Myślę, że bardziej stare granie. Bardzo doceniam styl Steve’a Gadd’a, jest niesamowity.

Lemmy! Niestety, nie ma go już między nami… Co czułeś, gdy się dowiedziałeś o jego śmierci?

Byłem w wielkim szoku, ale Lemmy to legenda, ikona, więc będzie wiecznie z nami.

Czy odczuwasz podobnie jak ja, że prawdziwy rock’n’roll powoli umiera?

Tak oczywiście, a dokładnie tak czułem szczególnie przed Trivium. W tej chwili czuję, że rock`n`roll żyje, ale ogólnie czasy są inne. Zastanów się. Sięgając pamięcią wstecz, dzieciaki nie uczyły się w Collegu, więc imprezowały oraz również nie wyszukiwały wszystkiego w Google, a rock` n`roll był wyrazem buntu. Dziś, jeśli ktokolwiek myśli, że nie zostanie sławny, poddaje się, a to nie jest w stylu rock`n`rolla. Ja nigdy się nie poddaję, nawet po 20 latach gry, a mam 26 lat.

 

Materiał przygotował: Paweł 'Mr Sticky’ Larysz

Zdjęcia: archiwum Paul Wandtke

www.trivium.org

www.paulwandtke.com

Karol Nabożny… W pogoni za marzeniami!

          Karol Nabożny to bardzo ciekawa i barwna postać z świata perkusyjnego. Bardzo zaangażowany muzyk, perkusista, kompozytor, urodził się w Rzeszowie, gdzie już jako dzieciak stawiał swoje pierwsze kroki w grze na perkusji. Standardowo, jak to zazwyczaj bywa, na początku obijał pałkami rodzicom meble, krzesła i wszystko, co znalazło się pod jego rękami. Z biegiem czasu, gdy rodzice zauważyli w nim talent i ogromne zainteresowanie muzyką, postanowili kupić mu perkusję firmy Szpaderski, co było wtedy dla niego ważnym momentem, które poprowadziło go w wielki muzyczny świat. Perkusja dla Karola to cały jego świat, żyje tym na sto procent i nie marnuje czasu, tylko ciągle gdzieś gra, ćwiczy, podróżuje z zespołami, organizuje warsztaty muzyczne – integrationandgroove.pl itp. Jest bardzo zaangażowanym muzykiem, co można przeczytać w jego życiorysie. Jak sam mówi, kształcenie muzyczne rozpoczął już w domu pod okiem rodziców, którzy wysłali go do szkoły muzycznej. Później ukończył Państwowe Liceum Muzyczne pod okiem mgra Andrzeja Kotwasińskiego, co zmotywowało go do kontynuowania nauki na Akademii Muzycznej we Wrocławiu na dziale instrumentalnym o specjalności – gra na instrumentach perkusyjnych. AM ukończył w 2006 roku pod kierunkiem prof. Jacka Woty. Swoje bogate wykształcenie muzyczne uzupełnił również warsztatami perkusyjnymi, tj: Thomas Lang Drumming Bootcamp, JP Bouvet i Genny Greb.

          Ponadto Karol jest też bardzo czynnym muzykiem, współpracował sesyjnie z Filharmonią Wrocławską, Filharmonią Dolnośląską, z Operą Dolnośląską, we Wrocławiu, z Filharmonią Podkarpacką w Rzeszowie, z Orkiestrą Kameralną w Przemyślu, z Mielecką Orkiestrą Kameralną, koncertując w Polsce i zagranicą. Jest tego dużo, ale to nie wszystko, ponieważ za nami V Meeting Perkusyjny, którego organizatorem jest Karol. Warsztaty odbyły się w Błażowej 25-26 lutego, podczas których wykładali m.in. takie gwiazdy polskiej sceny perkusyjnej jak Bartek Pawlus z zespołu Bracia, Adam Tkaczyk z zespołu Kombii, Mariusz Mocarski z firmy Roland, Przemysław Bajer z Drumsetpro School oraz Karol Nabożny, który również współpracuje z DrumSetPro School.

           To już V Meeting Perkusyjny zorganizowany przez Karola, więc o czym to świadczy? Oczywiście, o wielkim zainteresowaniu grą na perkusji, głównie przez młodych ludzi, którzy marzą o byciu najlepszym z najlepszych. Warsztaty, jak co roku, były bardzo ciekawe, pracowite i przede wszystkim klimatycznie, bo praca z w takim gronie profesjonalistów i sympatycznych ludzi to absolutna przyjemność.

 IMG_9156_

 W życiu Karola dzieje się tak dużo, że trzeba się dobrze zastanowić od czego zacząć, żeby nie pominąć żadnego wydarzenia, które miało miejsce w jego życiu. Edukacja, warsztaty, koncerty i całe szaleństwo, które pochłania go coraz mocniej. Szczególnie warsztaty, bo przecież teraz jest na to wielki popyt, organziuje się ich coraz więcej i nie możemy narzekać na brak edukacji, bo dzisiaj mamy tego ponad stan. Zgadza się, dzisiaj dostępność do edukacji jest na tak wielkim poziomie, że wystarczy tylko chcieć i można zdobyć wszystko, o czym tylko marzymy. Książki, dvd, płyty, dzisiaj już itunes, spotify itp., gdzie mamy dostęp do muzyki z całego świata. W sumie to nie musimy wychodzić z domu, żeby nauczyć się grać na perkusji, ale nie polecam takiej drogi, bo każdy kto myśli profesjonalnie o graniu na perkusji, musi rozpocząć swoją naukę z bardzo dobrym nauczycielem, który wskaże mu drogę, którą powinien podążać. Popatrz na mnie, ja mimo tylu lat gry, mimo że jestem wykształconym muzykiem, nadal szukam inspiracji do rozwijania siebie, moich umiejętności i dla mnie taką inspiracją w Polsce jest Agnieszka Trzeszczak i szkoła Drum Academy z Warszawy. To jest bardzo imponujące, jak dużo dzieje się ostatnio w stolicy, jeśli chodzi o świat perkusji. Staram się systematycznie korzystać z campów organizowanych przez Aggie i mam nadzieję, że skorzystam z kolejnej edycji Warsaw Drum Festival, ponieważ ominęła mnie pierwsza edycja z prywatnych powodów. I całe to zamieszanie, które Aggie realizuje, natchnęło mnie do zorganizowania warsztatów Integration & Groove w mojej miejscowości.

Warsztaty, które Karol organizuje, cieszą się coraz większym zainteresowaniem i przyciągają coraz więcej młodych pasjonatów perkusji… Uwierz mi, że kiedy rozpoczynałem organizację tych warsztatów, oczywiście wierzyłem, że się uda, bo podstawą sukcesu jest pozytywne myślenie, ale nie spodziewałem się, że będzie to trwało tyle lat i że będzie przybywało coraz więcej młodzieży, którzy bardzo chcą grać na perkusji.

Zastanawiam się, czym można jeszcze ludzi zaskoczyć przy takim dostępie informacji o muzyce i ćwiczeniach, które mamy w dobie Internetu. Jakie ćwiczenia ułożyć, kogo zaprosić na warsztaty, jaki konkurs zorganizować, żeby przyciągnąć jak największą grupę ludzi, którzy będą chcieć grać i rozwijać swoje zdobyte umiejętności na warsztatach. Trudno wymyślić złoty plan dla wszystkich, bo gdy zbiera się np. dwudziestoosobowa grupa ludzi, to przecież każdy z nim jest inny. Jedni rozpoczynają swoją przygodę z perkusją, inni coś już potrafią grać itd., ale musimy wiedzieć, nad czym się skupimy, co chcemy przekazać. Przede wszystkim praca nad poczuciem własnej wartości. Motywujemy wszystkich do czynnego udziału w warsztatach, bo co z tego, że przyjedziesz na warsztaty, zapiszesz wszystkie materiały w zeszycie, jeśli nie będziesz grał, współpracował, chciał się zaprezentować? A więc najważniejsze jest zaangażowanie, współpraca z grupą, żeby już na początku ci młodzi ludzie pokonali swój strach i odważnie szli do przodu realizując swoje marzenia. Czyli wiara w siebie, dyscyplina, konsekwencja w pracy, dużo cierpliwości, samozaparcia i mądre ćwiczenie, żeby efekty były zadawalające.

Bardzo fajne jest to, że tacy ludzie jak Karol, potrafią znaleźć miejsce dla siebie, stworzyć interesujące warsztaty perkusyjne, dając przy tym mnóstwo radości innym. Tak to właśnie działa, kiedy robimy coś z pasją, to zarażamy tym innych, więc robimy coś fantastycznego. Bardzo ważnym elementem w dążeniu do wyznaczonego sobie celu jest wsparcie bliskich, bez którego jest z pewnością trudniej. Zgadza się, wsparcie to bardzo istotna część naszego życia i jest o wiele łatwiej dojść do celu, kiedy wiesz, że stoją za tobą ludzie, na których zawsze możesz polegać! W moim życiu szczęśliwie otaczają mnie fantastyczni ludzie od samego początku. W organizacji warsztatów wspierają mnie Mariusz Mocarski i Przemysław Bajer i dziękuję im za zaufanie, którym mnie obdarzyli. Dzięki nim wiele się nauczyłem i jestem ogromnym szczęściarzem, że mogę pracować z takimi ludźmi. Chciałbym jeszcze podziękować dyrektorowi  Szkoły Muzycznej w Błażowej Michałowi Wesołowskiemu i dyrektorowi Gminnego Ośrodka Kultury Zbigniewowi Nowakowi za poparcie moich pomysłów. Oprócz wsparcia, każdy z nas doskonale wie, co ma robić i nie ma niedomówień. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik!

IMG_9145_

Ciekawe jest to, że jedni rodzą się zmęczeni, a drudzy tuż po przyjściu na świat trzymają pałki w swych malutkich dłoniach… Tak, tak, moje myśli szaleją, ale tak to czuję i ten drugi to Karol, który całe życia dąży do wyznaczonego sobie celu. Myślicie, że warsztaty to wszystko na co stać Karola? Nie, to nie tak… Nie z tym człowiekiem, nie w tym wcieleniu… Masz racje, jestem cały czas głodny nowych wyzwań i dlatego współpracuję również z Drumsetpro School, gdzie współpraca opiera się na profesjonalizmie i fantastycznej atmosferze. Otworzyłem oddział w Rzeszowie i pracuję jako instruktor. Jest to pierwsza szkoła  tym regionie z taką ofertą programową, a więc wszyscy kochający bębny, odnajdą się w tej szkole w stu procentach.

Perkusja nabiera coraz większej siły i popularności, ale nie jest to przypadkowy proces, bo przecież pracują na to osoby, którego kochają grę na perkusji i mocno angażują się w świat perkusji, tak jak robi to Karol. Osobiście bardzo mnie to cieszy, tym bardziej, że garowy zazwyczaj schowany jest gdzieś z tyłu lub z boku, a nie jest tylko zwierzakiem, napieprzającym w bębny bez opamiętania, ale sercem zespołu, który odpowiedzialny jest za puls, żeby muzyka płynęła, a nie zostawiała blizny na ciele. Mam nadzieję, że jestem jednym z tych, którzy pomagają perkusji wyjść na front i że motywuję innych do grania na bębnach. Uważam, że każdy kto kocha grać na perkusji, powinien się nią dzielić z innymi, bo w taki sposób tworzymy bębny wyjątkowymi. Kiedyś tak było, że jeśli już ktoś coś umiał, to trzymał to tylko dla siebie, ale dzisiaj czasy się zmieniły, młodzi ludzie myślą szerzej, bardziej amerykańsko i próbują współpracować, żeby rozwijać wspólną pasję. I tak właśnie trzeba robić. Jeśli chodzi o mnie, to udało mi się do tej pory zorganizować w województwie podkarpackim już dziesięć dużych imprez perkusyjnych, więc jeśli się chce, to wszystko jest możliwe.

Pamiętam, gdy byliśmy razem na campie Thomas Lang Drumming Bootcamp  w 2014 roku i co się tam wtedy wydarzyło. Ja spełniłem jedno z największych marzeń i mój świat przewrócił się do góry nogami. Karol uważa że… Stary, dla mnie to też był wielki przewrót, dokładnie o 180 stopni i uważam, że powinniśmy to powtórzyć, bo było niesamowicie. Takie warsztaty dodają bardzo dużo siły i pewności siebie i dzięki temu wiem, nad czym pracować, a co odłożyć na bok. Najważniejszym tematem dla mnie na campie był practic plan, czyli organizowanie pracy; ćwiczenia, porządkowanie wszystkiego w głowie i określenia sobie konkretnego celu. Thomas Lang to kopalnia złota i gwarantuje ci, że na każde zadane pytanie, dostaniesz satysfakcjonującą odpowiedź.

Czy warsztaty z Thomasem to koniec przygody Karola z warsztatami i zdobywaniem wiedzy na temat perkusji? Oczywiście, że nie, bo Karol to rządny wiedzy, który nigdy nie mówi stop, więc postanowił odwiedzić kolejne warsztaty, tym razem z Benny Grebem, czyli kolejnym absolutnie fenomenalnym perkusistą. Ale na pewno różniły się od siebie te warsztaty, bo przecież to dwie różne postaci, a muzyk ma na to swoje zdanie. Masz rację, Thomas i Benny to dwie różne osobowości, kompletnie różniący się stylem gry, więc nie można ich porównać do siebie, ale to dobrze, bo jaki sens miałyby warsztaty, gdybyśmy wszędzie uczyli się dokładnie takim samych rzeczy. Benny Greb to skromny, pozytywnie nakręcony perkusista. Jego publikacje, mianowicie dvd i podręczniki, to moim zdaniem pozycja numer jeden i od momentu ich wydania korzystam nałogowo! Najciekawsze tematy, jakie zostały mi w głowie po warsztatach z Bennym, to strojenie garów za pomocą pałki filcowej, oddychanie podczas przejść, wykorzystanie alfabetu rytmicznego do ćwiczenia, zespołowe ćwiczenia rytmiczne bez instrumentu na świeżym powietrzu. Naprawdę, ten człowiek jest niesamowity!

I choćbym chciał skończyć temat warsztatów, to niestety jeszcze nie w tej chwili, bo przecież to byłoby zbyt banalne i bez wisienki na torcie. Pomyślcie sobie, że pół roku później przyjechał do Polski młody JP Bovet, żeby zamieszać swoją grą młodym pasjonatom perkusji, jakby tego było mało dla Karola. Absolwent Berklee, 25 letni muzyk, którego mentalność sięga co najmniej Thomasa Langa, rozłożył wszystkich na łopatki, nie tyle samą grą, jak podejściem do instrumentu… Oj działo się! JP Bovet to absolwent prestiżowego Berklee College Of Music i ten fakt przekonał mnie do wzięcia udziału w jego warsztatach. Przecież w tej szkole zaczynał m.in. Vinnie Colaiuta, więc nad czym miałem się zastanawiać? Spakowałem się i pojechałem. Pracowaliśmy nad efektywnym ćwiczeniem, bo to jest najważniejszy w graniu, żeby się rozwijać i było ciekawie. Ogólnie warsztaty były super!   

Berklee to, z pewnością, jedna z najlepszych uczelni na świecie, jeśli nie najlepsza, ale nie mnie to oceniać. Jedno jest pewne, nie trzeba ukończyć Berklee, żeby być spełnionym i szczęśliwym muzykiem. Myślę naiwnie, ale wierzę, że każdy z nas na tym świecie ma swoje miejsce i powinien umieć to wykorzystać tak jak Karol, który ukończył Akademię Muzyczną im. Karola Lipińskiego w Wrocławiu i dzisiaj realizuje się w 100% jako zawodowy muzyk. Zresztą. Oczywiście, w tym co powiedziałeś, jest dużo prawdy, a co do Akademii Muzycznej, jest to jeden z lepszych etapów w życiu muzyka, przede wszystkim dlatego, że spotykasz tam fantastycznych ludzi, z którym później utrzymujesz kontakt przez wiele lat, a nawet do końca życia. Nie chodzi o samo wykształcenie, papier, lecz o wspaniałe chwile, które można przeżyć podczas studiowania z różnymi ludźmi i to jest bezcenne, a wiedza i umiejętności, to oczywista sprawa.

20150819_162330

Każdy z nas szuka sobie inspiracji w kimś, kto pochłonie go bez granic, mentora, który będzie wyznaczał nam drogę, którą mamy iść, żeby mądrze rozwijać swoje umiejętności. Karola inspiracją był i jest… JoJo Mayer, w trakcie studiów był dla mnie największą inspiracją, a obecnie to nie zamykam się do nikogo konkretnego. Ogólnie świat perkusji jest dla mnie ogromną inspiracją  i wszystko, co się w nim dzieje, czyli nowe technologie, możliwości brzmieniowe, które proponuje nam firma  Roland. Perkusja hybrydowa to przyszłość świata perkusji.

Inspiracja, rozwój, treningi, edukacja i w końcu pierwszy zespół, następnie wiele innych wydarzeń muzycznych, które dźwigamy, żeby się rozwijać. Nie zawsze mamy wpływ na to, co życie nam przyniesie, ale ważne jest, żeby nie bać się wyzwań. I chyba jednym z tych wyzwań, szczególnie w naszym kraju, są wesela, które nadal uważa się za kicz. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. A muzyk patrzy na to w luźny sposób…  Oczywiście, że nie ma w tym nic złego. Paweł, popatrz na to w ten sposób, że z muzykami jest trochę jak z aktorami, epizod w reklamie, rola w serialu wieloodcinkowym i dobrym filmie sensacyjnym, a u muzyka w piątek koncert, w sobotę wesele, a w niedziele event z muzyką jazzową. Takie jest życie ( śmiech ).

Wychodzi na to, że grunt to myśleć pozytywnie i nie przejmować się zdaniem innych, tylko trzeba robić swoje i dążyć do wyznaczonych celów. Polska mentalność nie należy do lekkich i trzeba być bardzo odpornym, żeby przeciwstawić się złym demonom, które mówią nam ciągle, że „nie da się, lub to nie ma sensu”. Ciągle słyszymy narzekanie, boimy się wyzwań, zmian, nie mamy dystansu do siebie, a kompleksy paraliżują nas w każdej nowej sytuacji. Karol ma na to swoje zdanie… Jak najbardziej i taką mentalność pokonujemy na m.in. na warsztatach, bo najtrudniej  jest zbudować pewność siebie, wiarę w nasze umiejętności niż nauczyć się grać na perkusji. Kiedy ktoś mi powiedział „daj sobie spokój, to się nie uda”, to taki kraj, ale ja się tym nie przejąłem i poszedłem dalej. Taka rada dla wszystkich – nie słuchajcie takich ludzi, tylko siebie, tego co czujecie i róbcie tak, jak czujecie, a ci co narzekają niech sobie w kącie siedzą i narzekają.  

Obecnie muzyk współpracuje z bardzo ciekawą grupą, która nazywa się… Sławomir Grzymek i Pijani ( Lekko pijani ). Oczywiście oprócz tego fantastycznego zespołu, w wolnych chwilach zajmuje się kreatywną edukacją, komponuję oraz aranżuję. 

Materiał przygotował: Paweł 'Mr Sticky’ Larysz

Zdjęcia: archiwum Karol Nabożny

www.integrationandgroove.pl

www.facebook.com/LekkoPijani

www.magazynperkusista.pl

Tomasz Mądzielewski…

          Bardzo barwna postać! Kiedyś musiał znieść wielki ciężar trudnych chwil, żeby kilka lat później dojść na szczyt i grać z najlepszymi. Życie wielu artystów, muzyków bywa przewrotne, ale wygrywają ci najbardziej wytrwali, do których Tomek z pewnością należy. Jeśli się czegoś pragnie, to zrobi się wszystko, żeby osiągnąć marzenia, które w nas drzemią, więc, jeśli zdarza się, że nie ma gdzie się podziać, to śpi przez kilka miesięcy w sali prób na materacu, przytulając się do swoich ukochanych bębnów z nadzieją, że kiedyś to się zmieni i będzie tak, jak tego chcemy. Oczywiście mamy wybór i możemy odpuścić, ale wtedy marzenia zostaną wyrzucone do kosza… wtedy nie będzie już dla nas miejsca. Trzeba być wojownikiem, bo świat należy do odważnych i wygrywają najbardziej wytrwali!

          Obecnie trzyma solidny groove w ekipie Mroza, z którym w zeszłym roku zagrał około 100 koncertów i z tego wyniku można być dumnym. Kiedy gra się z popularnym artystą, to można spokojnie odcinać kuponiki, bo cóż więcej można zrobić i w sumie po co, skoro zarabia się dobrą kasę? Tak, to polskie myślenie, ale nie w przypadku Tomka, który owocnie i wytrwale cały czas pracuje i inspiruje się m.in. tworzeniem elektronicznych brzmień syntezatorowych, udziela lekcji gry na perkusji w szkole Drum Academy w Warszawie i stara się zachęcać innych grą na perkusji, żeby pokazać, jak bardzo może być przyjemna ta umiejętność.

          Pasja, to dla niego coś istotnego, najważniejszego, o co stara się systematycznie dbać, żeby cały  czas iść do przodu i pochłaniać nowinki, które świat nam oferuje. Jest przykładem kogoś, kto mimo iż jest na szczycie, dba o siebie, o swoje umiejętności i cały czas, chcąc być na czasie, inicjuje spotkania z przyjaciółmi ze świata muzycznego, żeby poszerzać swoje umiejętności muzyczne.

DSC_0108 

Cześć Tomasz! Jak twój Dziennik Perkusisty, wypełnia się coraz trudniejszymi ćwiczeniami?

Cześć Paweł! W tej chwili w moim dzienniku znajdują się ćwiczenia rozwijające lewą rękę, single stroke rolls, open three stroke/four stroke ruffs oraz double stroke control czyli open drags.

Ostatnio opublikowałeś na stronie DrumAcademy, nad czym obecnie pracujesz i to były Downbeat akcent i Upbeat akcent. Co dają ci tego typu ćwiczenia?

Są to ćwiczenia na granie akcentów z zastosowaniem własnej kreatywności. Nie skupiałbym się tu na nazwie tych ćwiczeń. Pokazują one tylko, gdzie znajduje się akcent , Down na początku, Up na końcu. To co opublikowałem, były to jedne z wielu ćwiczeń na akcenty. Wybrałem akurat triole, żeby odejść na chwile od ósemkowego grania. Ćwiczenia z akcentami możemy praktykować na różne sposoby – grając akcent z Moellera, stosując up/down stroke, zastępując akcent stopą. Tego typu ćwiczenia rozwijają nie tylko technikę, ale dają świadomość używania akcentów, poruszania się po zestawie w wszystkie strony. Łamią też bariery w graniu, tzw. kopów w zespole.

Traktujesz bębny czysto technicznie czy naciskasz bardziej na stronę muzykalną i opowiadasz grając na bębnach, a nie tylko łoisz bez opamiętania?

W graniu na perkusji jak najbardziej stawiam na muzykę. Technika, znajomość różnych licków, świadomość podziałów są to umiejętności, które dają paletę kolorów. Dzięki wyćwiczeniu pewnych technik możemy poruszać się po zestawie z pełnym luzem.

Uczysz w Drum Academy i zastanawiam się, jak duże jest zainteresowanie twoimi lekcjami i czy młodzież chętnie puka do drzwi i chce się uczyć gry na perkusji?

Od paru lat mam kilku uczniów, którzy co jakiś czas do mnie wpadają. Staram się za każdym razem zainspirować ich czymś nowym. Zwrócić uwagę na rzeczy, których jeszcze nie przerabiali. Warto cały czas ćwiczyć coś świeżego i odkrywać nowe horyzonty. Co jakiś czas sam szukam inspiracji i spotykam się z kolegami pograć i nauczyć się czegoś nowego.

Zastanawiam się, czy łatwo jest funkcjonować jako nauczyciel w dzisiejszych czasach, kiedy wszystko jest dostępne w Internecie – wystarczy kliknąć i mamy książkę lub dvd, co tylko chcemy. Co o tym myślisz?

Dla mnie bycie nauczycielem to pewien rodzaj misji, którą mam od wielu lat. Jej celem jest zarażanie pasją i pokazaniem, że granie na instrumencie to najfajniejsza umiejętność na świecie i daje mnóstwo radości. Uważam, że doba internetu to dobry czas. Dzięki temu możemy poznać wiele rzeczy, podpatrywać swoich rówieśników, uczyć się od swoich największych mistrzów. Wydaje mi się, że fajnie mieć nauczyciela, który wskaże drogę, poprawi technikę, odpowie na pytania i zadana konkretne zadanie. Nawet mistrzowie olimpijscy mają swoich trenerów mimo tego, że osiągają już rekordowe wyniki.

Internet to jedno, ale jeszcze mamy konkurencyjne szkoły, których powstaje coraz więcej. Czy to wpływa w jakiś sposób na twoje lekcje lub całe Drum Academy i uczniowie uciekają do innych szkół, czy jednak nasz kraj jest na tyle duży, że każdy znajdzie swoich odbiorców?

Wydaje mi się, że z w żaden sposób nie wpływa to na moje lekcje. Co raz bardziej podejmujemy świadome decyzje, gdzie chcemy się uczyć. Właśnie fajnie, że mamy wybór różnych szkół . Wystarczy wejść na stronę szkoły i zobaczyć, co robimy, kto uczy i jaki panuje klimat. Można zawsze umówić się na lekcje próbną i zobaczyć, co komu odpowiada i podjąć decyzje.

1782013_230804673710208_977621887_n

Zaatakowałem cię od razu tematem edukacji, ale wiem, że to nie jedyna rzecz, którą wykonujesz w muzycznym świecie. Obecnie współpracujesz z MROZEM i jestem ciekaw, jak układa ci się współpraca?

Ekipa od Mroza to zdecydowanie moja druga rodzina, tworzymy razem drużynę marzeń. Świetnie spędzamy razem czasem. Myślę, że nikt z nas nie odczuwa tego, iż jesteśmy w pracy.

Nad czym obecnie się skupiacie, koncerty, nagranie w studio, a może chwila odpoczynku od życia na walizkach?

Po bardzo owocnym roku ok 100 koncertów, mamy teraz chwilkę oddechu. Właściwie już się kończy, ponieważ niebawem wchodzimy do studia zarejestrować nowy materiał i od maja ruszamy w trasę.

Pasja jest piękna i przyjemna, ale czy życie perkusisty to łatwy chleb?

Na pewno początki były bardzo trudne. Przypomina mi się, jak przez 9 miesięcy mieszkałem w sali prób i spałem na materacu przy bębnach.
Jedynie determinacja, ciągłe dążenie do celu i postawienie wszystkiego na jedną kartę może sprawić, że da się żyć z grania.

Znajdujesz czas na życie prywatne czy liczy się dla ciebie tylko muzyka i jej poświęcasz cały twój czas?

Bywają takie tygodnie, że mam bardzo dużo pracy. Wtedy tylko muzyka przez 12h na dobę. Mimo bardzo zaprogramowanego trybu życia trzeba mieć równowagę w świecie. Znajduję czas na sport i spotykanie się z przyjaciółmi.

Tom DIXON

Co myślisz o polskim rynku perkusyjnym, czy możemy być dumni z polskiego poziomu perkusyjnego?

Myślę, że jest u nas co raz lepiej.  Jest bardzo dużo ludzi, którzy naprawdę super grają. Pojawia się coraz więcej młodych talentów. Od kilku lat odwiedzają nas goście z zagranicy z swoimi klinikami. Mamy dostęp praktycznie do wszystkiego, co nam potrzebne do rozwoju. Wspomnę też o sklepach i dystrybutorach sprzętu. Możemy mieć już praktycznie wszystko w porównaniu z tym, co było kilka lat wstecz i co się działo na naszym rynku. Widzę coraz większą ewolucję i zmierza to w bardzo dobrą stronę.

Oglądałem twoje filmy na youtube i zainspirowałeś mnie jednym filmem, który nagrałeś dla Drum Academy. Prezentujesz na nim ćwiczenia 3/5/7. Super to zaprezentowałeś. Czy to twoje ulubione podziały, które ćwiczysz, czy jest jeszcze coś co mógłbyś ćwiczyć dniami i nocami?

Jest to lick, który bardzo lubię, jest przydatny w wielu sytuacjach. Używam go często jako łącznik innych kombinacji rąk z nogami. Fajne w tym liku jest to, że można go zmieścić praktycznie w każdy podział. Moje ulubione ćwiczenia od zawsze to koordynacyjne na stopę i werbel, które gram po całym zestawie.

Już w wieku 6 lat zacząłeś przygodę z perkusją, więc nie mogłeś zostać nikim innym jak tylko zawodowym perkusistą. Kto wciągnął cię w przygodę z bębnami?

Pochodzę z muzycznej rodziny, więc nie mogło być inaczej. Mój tata gra na gitarze i śpiewa. Kiedy byłem w wieku 6 lat, pojechałem z nim do jego kolegi z zespołu , który podarował mi swój stary zestaw. No i tak zaczęła się moja przygoda z Szpaderskim przez parę lat pod okiem rodziców. Gdy miałem 16 lat, zacząłem grać w zespole mojego taty. Była to muzyka bluesowa, pierwsze festiwale, konkursy i trasy koncertowe.

DSC_0113

Jestem ciekaw, kto był twoim pierwszym idolem, gdy byłeś jeszcze małym chłopcem. Pamiętasz, kogo wtedy najbardziej podziwiałeś?

Zdecydowaniem moim pierwszym bohaterem bębnów był Jerzy Piotrowski. Miałem jego podręcznik i kasetę. Pamiętam do dziś solówkę, która była nagraniu z szkoły. To było coś naprawdę niesamowitego. Później na pierwszych vhs pojawił się Steve Gadd „In session” oraz Dave Weckl „The next step”

Zajmujesz się tylko grą na perkusji czy jeszcze pracujesz nad innymi instrumentami, komponujesz, produkujesz, piszesz muzykę?

Jestem bardzo zafascynowany elektroniką i ukręcaniem brzmień na syntezatorach. Dosyć często biorę udział w produkcjach muzycznych i dużo kompozycji w przed produkcjach powstaje na moim komputerze. Mam w swoim studiu ekipę, z którą często komponuję piosenki .

Bardziej zależy ci na muzyce czy na technice?

Jak najbardziej na muzyce!

Miejsce twoich marzeń, w którym chciałbyś zagrać?

The Walt Disney Concert Hall – California, Carnegie Hall – NY, mógłbym też wystąpić u Jimmiego Fallona w programie jako perkusista Jusina Timberleka Emotikon smile

Planujesz w najbliższym czasie warsztaty perkusyjne czy skupiasz się tylko na lekcjach indywidualnych?

W najbliższym czasie skupiam się na pracą nad sobą, nową płytą Mroza oraz trio jazz-fusion, gdzie oprócz improwizacji będzie dużo karate.

Gdzie można cię podziwiać w najbliższym czasie

2 marca z Jagodą Kret w Sketchu.
4 marca Nick Sinckler Show w Syrenim Śpiewie.
11 marca w Syrenim Śpiewie Mash Live z bandem grającym mashupy na żywo

Życzę ci dużo pozytywnej energii na scenie i poza nią!

Dziękuje bardzo, również życzę dużo energii i wytrwałości.

 

Przygotował: Paweł 'Mr Sticky’ Larysz

Zdjęcia: archiwum Tomasz Mądzielewski