Młode pokolenie perkusistów rozwija się w bardzo szybkim tempie. W tym przypadku, nie mam na myśli grania w tempach 240 i szybciej, co jest dzisiaj na topie, szczególnie w niszowych stylach muzycznych takich jak metal, lecz myślę o ogólnej samorealizacji w show biznesie.
Możliwości w dzisiejszych czasach, które dają młodym ludziom sprzęt jaki tylko zapragną, powodują że wystarczy tylko chcieć i można zdobywać świat. Oczywiście sam sprzęt nie wystarczy, bo oprócz chęci, potrzebna jest jeszcze ciężka praca, pokora, samozaparcie, cierpliwość, pracowitość i pasja!
Myślę jednak, że mój sympatyczny gość, posiada te wszystkie potrzebne cechy i kocha pracę, ciężką pracę wydobytą z świadomości i serca, budowanie muzykalności, relacji międzyludzkich, kreatywności, przekazywanie pozytywnej energii i pasji, która paruje z niego podczas występów na scenie.
Niezależnie od tego z kim gra, zawsze daje z siebie 100%, wykorzystuje każdą daną mu szansę i realizuje ją profesjonalnie. Kiedy kończy się trasa z Eweliną Lisowską, wsiada w auto z Bucket Guys i podróżuje gdzie tylko się da, dając koncerty na plastikowych wiaderkach po farbach, a kiedy nie ma Bucket Guys, można go spotkać w Drum Academy pl., gdzie udziela lekcji gry na perkusji, a gdy nie ma go w DA, to gdzie można go spotkać?
Sami się przekonajcie jak wygląda życie Oscara Podolskiego, który jest nadzieją perkusyjną młodego pokolenia…
Jesteś obecnie jednym z najbardziej zapracowanych perkusistów w Polsce. Jak się z tym czujesz?
Dużo powiedziane (śmiech)! Zależy jak to rozumieć. Jeśli chodzi o granie w estradzie to nie należę do najbardziej zapracowanych. Wielu moich kolegów jest o wiele bardziej zapracowanych niż ja. Natomiast jeśli chodzi o pracę nad rozwojem i osiąganiem celów to w większości czasu jestem zapracowany.
Czy przeprowadzka do Warszawy otworzyła ci drzwi do kariery?
Hmm… Ciężko powiedzieć, ponieważ mieszkam tutaj dopiero od roku. Dwie na dziesięć ważnych propozycji zagrania z „tym i tamtym” nie miały kompletnie związku z moją przeprowadzką do Warszawy.
Pozytywny, szalony, pełen pasji i pomysłów każdego dnia… Nawet podczas gry, pozornie prostych rytmów, wychodzi z ciebie dynamit. Skąd czerpiesz tak pozytywną energię?
Energię daje mi pasja do muzyki, a dynamit bierze się z miłości do grania na bębnach. Wiele temu zawdzięczam dlatego gdy słyszę nawet prosty groove to nie potrafię się powstrzymać by nie machać „dynią” (śmiech). Każdego dnia staram się doceniać to, że jestem zdrowy i mogę robić to, co chciałem już od dziecka.
Kochasz grać na bębnach i to jest absolutnie oczywiste ale nie wszyscy wiedzą z kim obecnie współpracujesz?
Obecnie jestem perkusistą zespołu Pivo z którym niedawno wydaliśmy album. Od tego sezonu gram u Eweliny Lisowskiej. Mam też okazję zastępować Radka Owczarza w składzie OCN (nie pytałem Radzia czy mogę o tym wspomnieć, więc jeśli to czyta to POZDRAWIAM! ). Mam też swój oryginalny skład Bucket Guys, w którym gramy na wiadrach. Jestem nauczycielem w Drum Academy.
Który skład daje ci najwięcej energii, Backet Guys, Ewelina Lisowska, solowe występy czy może uczenie na bębnach?
Nigdy solowo nie występowałem jeśli masz na myśli typowy pokaz umiejętności gry na bębnach na jakimś festiwalu, nie czuję się na tyle sprawnym i doświadczonym bębniarzem. Najlepiej się czuję grając piosenki. Granie z Eweliną było tak naprawdę pierwszym moim sezonem i dużym doświadczeniem. Miałem okazję w końcu pograć duże koncerty po całej Polsce, więc zastrzyki energii były raz mniejsze a raz ogromne. Bucket Guys to zupełnie inna historia, która nadaje się na książkę lub inny wywiad. Powiem tylko, że w podróży jaką przebyliśmy od grania na ulicy dla kilkunastu przypadkowych osób do trasy z zespołem Hey, z którym zagraliśmy 14 koncertów w tym wyprzedaną salę kongresową to w takich chwilach dynamit mógł się schować (śmiech). Czy też współpraca z Januszem Józefowiczem nad muzyką do spektaklu.
Warszawa kojarzy się wielu ludziom z gonitwą szczurów i nie ma tam równej gry, dlatego trzeba się mocno prężyć i znać też odpowiednich ludzi, żeby wejść między najlepszych. Jak ty to postrzegasz jako perkusista młodego pokolenia, odczuwasz takie zawody czy raczej udaje ci się iść tą spokojną drogą?
Zbytnio się nad tym nie zastawiam jak wejść między ludzi, czy też jak poznać „tego i tamtego”. W Warszawie robię swoje. Skupiam się na rzeczach które dają mi satysfakcje i rozwój. Tak naprawdę to rzadko mi się zdarzy wyjść z kimś do knajpy. Szkoda mi po prostu na to czasu. Nie obrażając tutaj moich znajomych, ale taka jest prawda. Staram się nie popadać w paranoję czy też zazdrość, że ktoś zna się z tym, gra z kimś i przyszło mu to łatwo albo ten gra lepiej tamta gra dużo koncertów. Każdy ma swoją ścieżkę. Najlepiej jest nie przestawać grać i czekać na moment, w którym przygotowanie spotka się z okazją.
Przed Tobą konkurs perkusyjny w Jaworkach Hita Like A Man. Co nam zaprezentujesz, czy szykujesz coś specjalnego na ten występ?
Tak, nigdy tam nie byłem więc jestem ciekaw tego miejsca. Jeśli chodzi o sam występ to przyjmijmy, że po prostu usiądę za zestaw i zagram.
Kochasz swoje życie w ciągłej podróży na walizkach?
Josh Homme powiedział kiedyś w jednym wywiadzie, że wyjazdy w trasy i życie na walizkach to taka słodka klątwa i rzeczywiście tak jest. Kiedy już jestem długo w trasie i daleko od domu to cholernie tęsknię za wszystkim. Natomiast, gdy wracam to po trzech dniach już nie mogę usiedzieć na miejscu i ciężko wrócić do normalnego rytmu życia.
Kto obecnie najbardziej cię inspiruje z współczesnych perkusistów?
Powiem tak: Jestem właśnie w fazie szukania inspiracji jakimś konkretnym bębniarzem. Najbardziej inspirują mnie piosenki.
Sięgasz czasami do klasyki takiej jak Buddy Rich?
Wiadomo!
Jesteś młodym perkusistą, dlatego zadam ci to pytanie. Czy współczesne granie, kojarzy ci się może troszkę z wyścigami, a nie z muzyką, bo ja czasami odnoszę takie wrażenie, dzisiaj szybciej znaczy lepiej. Jakie są twoje odczucia?
Przez pewien moment w karierze miałem takie wrażenie, że jak nie zasuwasz jedynek co najmniej w setce to jesteś cienki bolek. Są pewne granice uważam. Dla mnie najważniejsze jest granie z ludźmi.
Projekt twoich marzeń przed Tobą czy już się zrealizował?
Przede mną, ale widzę go coraz wyraźniej.
Ciężko pracujesz i dostajesz to o czym marzysz w zamian czy jesteś leniem i wszystko przychodzi ci łatwo? ;-)…
Stary… Wszystko co mam i gdzie jestem zawdzięczam tylko i wyłącznie pracy za bębnami i edukacji!
Jakie firmy wspierają cię w twojej karierze, mam na myśli sprzęt perkusyjny, od pałek, membran, talerzy po bębny?
Obecnie współpracuję z firmą Ada-music. Dołączyłem do grupy endorserów talerzy Zildjian. Pałki Balbex drumsticks dostarcza mi Drum Store. Od dłuższego czasu gram na Remo po które regularnie wpadam do sklepu Pro Drum w Warszawie.
Jak wygląda codzienność Oscara Podolskiego w kilku zdaniach?
LOVE->DRUMS->SLEEP->MUSIC->DRUMS->EAT->WORK HARD ->LOVE…
Dziękuję za wywiad i życzę ci wszystkiego najlepszego ;-)…
Dzięki, wzajemnie!
Przygotował: Paweł 'Mr Sticky’ Larysz
Zdjęcia: archiwum Oscar Podolski