Człowiek, który mówi wprost – wolę robić zdjęcia i unikam wywiadów – ale dla mnie zrobił wyjątek i bardzo się cieszę, że udało mi się namówić Bartka na rozmowę 😉 Uważam, że to nie tylko niesamowity muzyk/perkusista, ale przede wszystkim wspaniały człowiek.
Pewny siebie, utalentowany, pomysłowy, pracowity i bardzo oddany swojej pasji, znalazł chwilkę wolnego czasu między koncertami, żeby opowiedzieć o swoim ciekawym życiu. Pomysłodawca w DrumCover.pl oraz Kamera nr 1 w BeatIt. Uwielbia robić zdjęcia i dzielić się swoją pasją z innymi. Tatuaże, które posiada, opowiadają historię jego życia, która cały czas się rozwija i tworzy nowe.
Myślę, że nie muszę zbyt wiele o nim pisać, bo nikt tak dobrze nie opowie o nim, jak on sam. Przed wami Bartek ‘Szopix’ Czerniachowski.
Bartek, uważam, że jesteś jednym z najbardziej inspirujących perkusistów w Polsce, co Ty na to?
Miłe ;-), nie wiem, co powiedzieć na takie słowa, zresztą mało mówię i piszę, wolę zdjęcia i filmy ;-). Jeżeli tak rzeczywiście jest, to powiem – dziękuję ;-)!
Posiadasz bardzo solidny groove. Czy to wynik pracy nad instrumentem czy też tzw. czucie – tak czujesz, więc tak grasz?
Kiedyś bardzo dużo czasu poświęcałem graniu kawałków z kasety – Zeppelin, Hendrix itp. Myślę, że to miało duży wpływ na to, jak gram. Łapałem wszystkie zagrywki tamtych bębniarzy, z czasem dodawałem coś od siebie i to słychać w moim graniu, tak mi się wydaje.
Bębny to Twoje przeznaczenie?
Tak!!! Kiedyś bardzo dużo jeździłem rowerem, próbowałem połączyć jazdę ekstremalną z graniem na bębnach, ale po wypadku w lesie przy prędkości 60km/h, stwierdziłem, że bębny są troszkę mniej ekstremalnym sportem i zostałem przy nich.
Kiedy nie grasz, nie ćwiczysz, to co porabiasz?
Haha ;-), na pewno się nie nudzę. Moja pasja to zdjęcia i filmy. Posiadam kamerki GoPro i tu podziękowania dla fantastycznej ekipy Free Way. Scena to takie wyjątkowe i wdzięczne miejsce do robienia zdjęć, dzięki którym mogę zapamiętać wyjątkowe chwile i co najważniejsze, mogę dzielić się tymi wydarzeniami z innymi. Wymyślenie i prowadzenie portali takich jak DrumCover.pl wymaga ciągłej pracy, zaangażowania. Dziękuję przy okazji Jackowi Zwierzykowskiemu za pomoc i cierpliwość.
Bardzo podoba mi się Twoje brzmienie, jest bardzo charakterystyczne. W jaki sposób pracujesz nad brzmieniem własnych garów, czy to tylko kwestia drewna i naciągów czy jeszcze odpowiedniego nastrojenia?
Od 2010 roku jestem endorserem bębnów DrumCraft. Posiadam już cztery różne sety i jestem bardzo zadowolony, naprawdę. Brzmienie to podejście indywidualne. Chodzi o naciągi, wielkość bębnów, sposób strojenia i sposób grania. Osobiście lubię bębny z dużym atakiem, a moje DC coś takiego mają – są to klony serii 8 oraz 5. Czasem przyznaję się bez bicia, stroje na ucho 😉 i przepraszam za to moich akustyków Adama i Antka ;-)!
Odbiegnijmy trochę od tematu i porozmawiajmy o tatuażach. Twoje są super. Skąd inspiracja tą niszową, ale piękną sztuką?
Dzięki! To nie tylko fajne rysunki, tak naprawdę jest to mapa mojego życia, wszystkie etapy mojego życia są zapisane w tatu. Od pierwszego zespołu „Osły Przodem”, przez przybycie do Poznania i granie w Sweet Noise, u Kasi Wilk, z Mezo, dużo grania alternatywnego, jak Scarlet Hatchings czy Afreak na squocie w Poznaniu po dziś. Już szykuję się na następne, bo dużo się dzieje w moim życiu ;-).
Wróćmy do muzyki. Czy muzyka jest Twoją największą pasją?
TAK! Zawsze było dla mnie ważne, żeby wykonywać pracę z pasją, to powiązane naczynia i niech tak zostanie.
Jak wspominasz współpracę z Kasią Wilk?
To był przełom. Dostałem się tam jako zastępca i po pewnym czasie usłyszałem – zostajesz! Doskonali muzycy – Kacper na basie gra tak tłusto, że nie da się usiedzieć spokojnie. Kaczy czy Jaca doskonale współgrają na gitarach, Pasażer z wiedzą o muzyce i z absolutem, czasem denerwował, ale to złoty chłopak, a sama Kasia – wulkan wokalny, mega talent. Menadżer – pozdrawiam Anię, wspaniała kobieta z dużą cierpliwością dla zespołu.
Teraz współpracujesz z Grzegorzem Hyży, który jest świeżo upieczoną gwiazdą show biznesu. Jak układa się współpraca?
Pracy jest dużo. Zrobienie całego materiału na koncerty, których jest bardzo dużo – tu się uśmiecham ;-). Powiem tak, poczekajmy do drugiej płyty. Jeśli chodzi o ekipę, to w końcu się poznajemy, są to ludzie z różnych miast i potrzeba trochę czasu. Pierwsza beczka soli zjedzona.
Granie z gwiazdami polskiego show biznesu to nie wszystko. Jesteś pomysłodawcą drumcover.pl i Kamera nr 1 w BeatIt. Skąd tyle pomysłów w Twojej głowie?
Nie wiem, może z bajek, które namiętnie oglądam z moją córką Miśką ;-). Tak naprawdę, zawsze coś robiłem, zespoły, projekty, akcje. Duży wpływ mieli na to ludzie, z którymi współpracowałem wcześniej. Starsi koledzy, często się im przysłuchiwałem i grywałem z nimi. Łatwo krytykować innych i nic nie robić. Ja myślę inaczej – zrób i wtedy krytykuj jak jest co.
Bardzo prężnie i odważnie promujesz swój wizerunek. Uważasz, że to ważny punkt w życiu perkusisty i bez tego nie istniejesz w dzisiejszym świecie?
Czy się promuję? Nie jest to główny cel moich działań w sieci. Bardziej robię to, żeby uwiecznić daną sytuację, podziękować danej firmie za zaufanie, a często młodzi ludzie o tym zapominają. A jeśli chodzi o dbanie o wizerunek to tak, trzeba to robić, to jest przypisane do naszego zawodu, takie czasy ;-).
Posiadasz jeszcze jakieś pasję poza graniem na perkusji?
Zdjęcia, filmy i lowridery. Pasja do rowerów została do dzisiaj.
Jaka muzyka gra w Twoim sercu, funky, pop, rock, fusion?
Wszystko. Wychowałem się na bluesie, rocku, a pop pojawił się później. Dzisiejsza muzyka to wielki misz-masz. Często słucham hip hopu i house, bo gram to z DJ – mi w Klubach, ale uwielbiam mocne granie i chyba to widać i słychać.
Jesteś perkusistą do wynajęcia?
Tak.
Wyobraź sobie taką sytuację. Jestem menadżerem Beyonce, dzwonię do ciebie o północy z niedzieli na poniedziałek i mówię: „Potrzebuję cię, mamy do zagrania 100 koncertów w USA”. Wchodzisz w to?
Tak, ale mam zobowiązania wobec muzyków i zespołów, w których gram. Nie wolno zostawiać zespołów z dnia na dzień, więc musimy negocjować.
Jak często pracujesz nad swoim warsztatem perkusyjnym?
Za mało ;-). Najczęściej okres zimowy, kiedy jest mniej koncertów i czas na pracę w szopie. Lato to duża ilość koncertów, które rozwijają, ale inaczej niż „dupo godziny” w kanciapie.
Z myślą o miłośnikach perkusji, chciałbym zapytać, co trzeba robić, żeby stać się profesjonalnym perkusistą?
Nie wiem, nie jestem jeszcze profesjonalnym perkusistą. Ciągle jest coś do poprawy, do nauki. Trzeba chyba żyć tym na 100%. Dzisiejsze czasy są męczące, pogoń za pracą, kasą i sławą… Jeśli jesteś wolny, tzn., nie masz rodziny, to jest chyba łatwiej. Nie ma na to złotego środka. Myślę tak – róbmy swoje i tyle.
Jesteś samoukiem?
Tak, moi rodzice stwierdzili, że na graniu nie zarobię, więc posłali mnie do budowlanki. Na szczęście poznałem gitarzystę – Siarę z Międzyrzecza, z którym grałem po kilka godzin dziennie bluesa.
Skąd czerpiesz inspirację, kto jest Twoim idolem, mentorem, wsparciem?
Jest taki gość z Poznania, Bobik gitarzysta od Hyżego. Niesamowity facet, chciałbym być jak on, często nawet ubieram się jak on – żart ;-). Poza tym, wszystko co mnie otacza, ma wpływ na mnie. Koncert, ludzie, film, klip, wykon innego bandu…czerpię jak najwięcej się da z życia.
Co bardziej cię kręci, nagrywanie w studio czy występy na żywo?
Więcej gram koncertów niż nagrywam w studio, więc koncerty.
Twoje największe marzenie muzyczne?
Haha, mam listę miejsc, gdzie chcę zagrać i jest tam też plaża w Brazil ;-)…
Gratuluję ostatniej produkcji video, gdzie grasz cover KWABS – Walk, jest świetna. Twój pomysł, czy ktoś ci pomagał?
Wszystkie DrumCam wymyślam sam. Chciałem udowodnić, że jedna kamera wystarczy do nagrania czegoś inaczej i chyba się udało ;-).
Wielkie dzięki za wywiad.
Dziękuję i pozdrawiam!
Materiał przygotował: Paweł 'Mr Sticky’ Larysz
Zdjęcia: archiwum Bartka Czerniachowskiego