Perkusista tarnowskiego zespołu AnVision, który nie oszczędza nas dźwiękami progresywnego metalu, jest bardzo solidnym i utalentowanym perkusistą, posiada w sobie ogromną skromność i absolutny profesjonalizm. Od 2007 roku jest endorserem DW Polska. W Oxnard został stworzony jego customowy zestaw, z którym nie rozstaje się na krok. Jak sam mówi, muzyka jest jego wielką pasją i nie mógłby bez niej żyć, ponieważ nie lubi zwykłego szarego życia. Obecnie pracuje z AnVision w studio nad kolejnym albumem, który wkrótce ukarze się na rynku muzycznym. Jak wygląda jego codzienne życie, co dla niego jest najważniejsze i co robi żeby być w wyśmienitej formie, opowie wam Marcin „Larz” Duchnik!
1. Czy jesteś w stanie żyć bez muzyki?
Nie ma takiej możliwości. Bez niej byłoby szaro i smutno. Muzyka jest nieodłącznym składnikiem mojego istnienia – myślę, że prawie tak bardzo potrzebuje jej do życia jak powietrza aby oddychać.
2. Perkusja jest całym twoim życiem, czy jest coś ważniejszego?
To coś, z robienia czego czerpię niesamowitą radość. Dla mnie każda chwila spędzona z instrumentem jest wyjątkowa. Pozwala mi na odrzucenie i zapomnienie o wszystkich troskach związanych z codziennym życiem. Nie ma znaczenia czy jest to czas spędzony w sali prób na „klepaniu jedynek”, koncert, czy studio. Tak działam i już. Tylko bębny i ja. Jest jednak coś, co w życiu jest dla mnie ważniejsze. Dla mnie absolutnym priorytetem jest mój syn, żona, moja rodzina. To dzięki nim jestem i robię to co kocham. Jestem im za to niesamowicie wdzięczny. Dbałość o zdrowie własne i najbliższych jest dla mnie również absolutnym priorytetem.
3. Pasja to coś co daje ci siłę do codziennego zwariowanego życia, które otacza nas na co dzień?
Oczywiście, że tak. Bez pasji człowiek byłby pusty, szary i smutny. Przykro mi się patrzy na osoby, które działają każdego dnia wg. tych samych schematów. Praca – dom – sen i tak w koło, aż po grób. Nie mając hobby, zainteresowań. Tak starzeje się człowiek. Zapominając o rzeczach dających radość w życiu.
4. Gdzie zaczęła się Twoja historia z perkusją, na imprezie, wśród przyjaciół, rodziny?
Moja przygoda zaczęła się tak naprawdę w najmłodszych latach mojego życia. Dzięki mojemu ojcu – również perkusiście, który skutecznie edukował mnie, włączając różnych wykonawców, głównie tych jazzowych. Myślę, że świadomość muzyczna i chęć, by robić w życiu, to co najbardziej lubię, zaczęły stopniowo pojawiać się w mojej głowie. W starszych latach rozpoczęły się pierwsze próby z kolegami i tak jakoś poszło. Nie bardzo umieliśmy, grać ale były chęci i to się liczyło.
5. Jaki był twój pierwszy zestaw?
Całkiem skromny. Pierwszym instrumentem – jeszcze nie zestawem, był werbel marki Amati. Bardzo mile go wspominam. Miałem chyba z dwa lata kiedy pojawił się w moim życiu. Był drewniany, w wiśniowym kolorze. Przepadł gdzieś bez wieści. Nie znam jego losów ale z racji wielkiego sentymentu do niego, z największą przyjemnością ponownie stałbym się jego właścicielem. Miałem jeszcze trochę blach i żelastwa z łódzkiej manufaktury, od Szpaderskiego. Dla mnie wtedy absolutny top.
Pierwszym profesjonalnym zestawem były czarne bębny Sonor Sonic Plus II. Pierwszy, posiadany zresztą do dnia dzisiejszego profesjonalny werbel to Yamaha SD4103 z brązu. Blach nawet nie zliczę. Były Meinle, Paiste, Zildjiany no i Sabiany, które używam do dnia dzisiejszego.
6. Teraz jesteś endorserem DW na Polskę i wspiera cię firma PMI. Jak oceniasz współpracę z polskim dystrybutorem DW?
Tak. Od 2007 roku dzięki Krystianowi Czarneckiemu z PMI zostałem przyjęty do „rodziny” polskich endorserów Drum Workshop. W Oxnard został dla mnie stworzony customowy instrument, który przemierzył ze mną już wiele tysięcy kilometrów. Był niezawodny w studio i na scenie. Dzięki wsparciu, które otrzymuję od przyjaciół z Drum Workshop Polska zyskałem psychiczny spokój i komfort w mojej pracy. Mając ich wsparcie nie obawiam się już tak bardzo o moje bębny, a przede wszystkim hardware. Niestety, każdego z muzyków, wcześniej czy później spotyka jakaś przygoda z ukochanym instrumentem. Choćby nie wiem jak uważać. Zawsze w najmniej oczekiwanym momencie coś się zepsuje. A to strzeli naciąg, sprężyna, łańcuch czy jakaś inna śrubka. Dzięki temu, że posiadają masę części serwisowych uszkodzenie szybko znika, a ja mogę oddać się temu, co najbardziej lubię. Podobnie ma się sprawa z „nowinkami” perkusyjnymi. Dzięki nim mam do nich szybki dostęp. Również dzięki PMI rozpocząłem współpracę z Music Info – polskim dystrybutorem m. In. Sabiana, Remo, Vic Firth oraz Hardcase. Produktów tych marek również używam, bardzo sobie chwale i śmiało mogę polecić każdemu muzykowi, który poszukuje najlepszych instrumentów lub akcesoriów.
7. Co dla Ciebie jest ważniejsze, dobry zestaw, czy serce do muzyki?
Podstawa to czucie tego co się robi. Co z tego, że będę miał najlepsze bębny jeżeli coś będę robił na siłę i bez przekonania. Bez dbałości o najdrobniejsze szczegóły. Tym samym, bez serca ani rusz J. Dobry zestaw, może jedynie pomóc nam w lepszej grze. W doskonaleniu techniki itd.
8. Czy czujesz się doceniany jako perkusista, czy raczej rola perkusisty to praca za szybą?
Myślę, że tak. Przez wszystkie lata, kiedy w moim życiu świadomie i na poważnie zajmuję się muzyką, było mi dane uczestniczyć w wielu składach. Zawsze, w to co robiłem wkładałem maksimum serca i zaangażowania. Starałem się nie być biernym, tylko dawać od siebie wszystko co najlepsze. Praca perkusisty, to nie tylko dobre poznanie formy i jej odegranie tak jak życzy sobie tego autor czy producent. To też kwestia bycia fair wobec kolegów z „Teamu” w którym w danej chwili uczestniczysz. Istotna jest nie tylko praca na próbach, czy koncertach. Ważna jest osobowość i np. kiedy jesteśmy w trasie nie utrudnianie wzajemnego życia,. Relacje, takie czysto ludzkie, są tutaj bardzo ważnym czynnikiem. Wiele razy zdarzało mi się być współautorem. Biznes muzyczny to też interesy, więc trzeba dbać często nie tylko o swój wizerunek ale i reszty zespołu. Stąd też, często konieczne jest bycie i menadżerem.
9. Kim jest dla Ciebie AnVision?
AnVision to mojej dziecko. Zespół, który został powołany do życia przez gitarzystę (Grzegorza Ziółka) i mnie oraz kilku muzyków, których nie ma już w obecnym składzie. Przez wszystkie lata, nim został założony AnVision, dane nam było grać różną muzykę. Począwszy od klimatów lekkich, na death metalu kończąc. AnVision to absolutny priorytet dla nas. Część obecnego składu uczestniczy w różnego rodzaju składach i projektach muzycznych. Dla każdego jednak sprawą priorytetową jest AnVision. To dzięki uporowi i często różnym przeciwnością losu jesteśmy tu gdzie jesteśmy. To być może, dzięki przyjaźni i temu, że mamy zdrowe podejście do tego co robimy, gramy już tyle lat nie męcząc się własnym towarzystwem.
10. Prężnie się rozwijacie, pracujecie nad kolejną płytą, gracie dużo koncertów, coraz więcej festiwali, czyli wszystko jest na dobrej drodze?
Początkiem obecnego roku zakończyliśmy serię koncertów, które promowały płytę „AstralPhase” wydaną w 2012 roku. Zagraliśmy wiele koncertów w różnych częściach Polski. Od lutego br. Zaczęliśmy pisać materiał na kolejna płytę, której premiera przewidziana jest na koniec 2014 roku. Jesteśmy w trakcie rejestracji części utworów w studio. Końcem roku zaczynamy również trasę i kolejne koncerty, które póki co, powoli zaczynają zapełniać nasze kalendarze, aż po wakacje przyszłego roku. W maju przyszłego roku zagramy na prestiżowym festiwalu Prog The Castle w Niemczech z zespołami z różnych zakątków naszego globu. Już teraz zapraszamy wszystkich na spotkanie z nami i nasza muzyką.
11. Po przesłuchaniu singla „Season Of The Witches”, sądzę że nowy album będzie piekielnie dobry. Skąd pomysł na nowy krążek i kto jest jego kompozytorem?
Tak, pierwszym singlem z nowej płyty zachęcaliśmy do palenia czarownic J. Praca nad kolejną płytą to wypadkowa pomysłów przynoszonych na próby przez wszystkich muzyków.
12. Czy płyta będzie utrzymana w progresywnym charakterze jak dotychczas i zostajecie przy długich, w waszym przypadku, świetnie brzmiących utworach?
Nowy materiał zawiera kilka nowych elementów, które do tej pory nie pojawiały się jeszcze w AnVision ale, które jednocześnie są bardzo spójne z dotychczasowymi dokonaniami zespołu. Jeżeli chodzi o strukturę samych utworów to nadal będą to rozbudowane kompozycje z których dwie maja grubo ponad 10 minut. Te osoby, które spodziewały się usłyszeć na nowym krążku szanty czy np. ska z elementami hiphopu, będą pewnie zawiedzione J. Musze Was zmartwić -niestety, nowy materiał AnVision to mocne progresywne granie w klimacie rockowo metalowym.
13. Jak idzie praca w studio?
Obecnie zarejestrowana jest mniej więcej połowa materiału. Rozpoczęliśmy też miksy części utworów. W najbliższych dniach rozpoczniemy również zdjęcia do clipu, który promował będzie drugi singiel z najnowszej płyty. Myślę, że nie dalej jak po wakacjach, będziemy mogli go zaprezentować wszystkim naszym Fanom.
14. Kiedy planujecie premierę płyty, czy możesz już coś zdradzić?
Premiera płyty przewidziana jest na czwarty kwartał 2014 roku. Poprzedzona zostanie trzema singlami, z których pierwszy ukazał się początkiem roku. Drugi singiel, wraz z clipem nakręconym do utworu: „I’m Gone Away” ukaże się początkiem października. Całość materiału to raczej dłuższe kompozycje, utrzymane w mocnym i ostrym klimacie.
15. Jak oceniasz polski rynek muzyczny, czy jest łatwo się wybić z progresywną muzyką czy raczej trzeba się przepychać łokciami?
Muzyka progresywna i to nie tylko na polskim rynku, zawsze wypełniała swego rodzaju niszę. Nigdy nie był to też gatunek bardzo popularny, który słuchany był podobnie jak utwory popowych wykonawców, przez miliony słuchaczy. Z racji tego, że kompozycje w muzyce progresywnej z reguły są rozbudowane, to nie były to piosenki szczególnie łatwo przyswajalne przez przeciętnego „kowalskiego”. My jednak robimy swoje, nie oglądamy się na żadne trendy i mody. Muzyka, którą gramy to wypadkowa tego co w duszy nam gra. Przekazujemy swoje emocje, wyrażając je dźwiękami. Z nikim się nie ścigamy i nie chcemy nikomu nic udowadniać. Robimy swoje. Cieszy nas i sprawia największą frajdę, fakt, że mamy Fanów z całego świata. Możliwość spotkania i porozmawiania z nimi po koncercie jest bezcenne. Dostajemy od nich szereg e-maili. To jest dla nas najlepsza pochwała i za to Wam wszystkim wielkie dzięki.
16. Planujecie jakąś trasę po Europie z nową płytą czy będziecie walczyć na polskim rynku muzycznym?
Póki co, koncerty zaplanowane są w kraju ale pojawia się coraz więcej zapytań o możliwość zagrania zagranicą. Maj 2015 to festiwal Prog The Castle w niemieckim Haildelbergu z zespołami m.in. z Włoch, Niemiec i Australii.
17. Jesteś z siebie zadowolony jako perkusista, czy ciągle nad czymś pracujesz, coś rozwijasz?
Nigdy nie jest tak, żeby nie mogło być lepiej. Należę raczej do ludzi, którzy z dystansem podchodzą do swojej gry. Staram się analizować każdą zagraną próbę czy koncert pod kontem wyeliminowania błędów i niepożądanych elementów. Cały czas staram się pracować nad sobą jako muzyk i perkusista. Staram się wracać do podstaw grając rudimenty i pracując nad artykulacją. Jest tak dużo elementów, które warto byłoby poprawić w swojej grze.
18. Co jest dla ciebie najważniejsze w grze na perkusji?
Słuchanie reszty zespołu i świadomość, że nie jest się solistą. Dużo słucham różnej muzyki by czerpać wzorce i nie zamykać się tylko na jednym stylu. Trzeba być kreatywnym i czerpać z różnych gatunków i nie mieć przysłowiowych klapek na oczach. Obserwuje też, szczególnie wśród młodych ludzi zjawisko swego rodzaju pogardy do muzyki. Wiele razy zauważyłem, że jeżeli coś nie jest np. jazzem, a przez tego kogoś nie jest słuchane to jest gorsze i wyśmiewane. Dla mnie to brak dojrzałości muzycznej i swego rodzaju nietolerancja. Ale cóż są gusta i gusta. Podobnie sprawa ma się, jak ja to określam z „wujkami dobra rada”, którzy posiedli wszelką tajemną wiedzę i np. po koncercie udzielają wszystkim dobrych rad. A najzabawniej jest, jeżeli towarzyszy temu jeszcze parędziesiąt gram alkoholu. Trzeba to przyjąć na klatę i tyle. Robić swoje i nie zrażać się tym, że komuś może nie podobać się to co robisz. Liczy się konsekwencja własna obrana droga w życiu. Świata na siłę się nie zmieni.
19. Kto lub co jest Twoją największą inspiracją do grania na perkusji?
Wiesz, wszystko w zależności jaki mam nastrój. To wpływa w danym momencie na rodzaj muzyki, którą chce słuchać. Od dziecka jednak mam stałych faworytów, którzy inspirowali mnie na przestrzeni mojego życia. Zaczęło się od Buddy Richa, Tonyego Williamsa, Gena Kruppy. Potem nastała era bardziej technicznego grania – pojawił się Weckl i Colaiuta. W chwili kiedy zacząłem słuchać cięższej muzyki przyszła fascynacja Ulrichem, Lombardo, Benante, Portnoyem. Dziś śmiało mogę stwierdzić, że najbardziej fascynuje mnie Gavin Harrison oraz Todd Sucherman, a z cięższego grania John Tempesta i Ed Warby. Uwielbiam słuchać stare Dream Theater, to z ery Mike Portnoya, Porcupine Tree, Transatlantic, Circus Maximus, Bad Salad, Teramaze, Ayreon czy wspaniałe polskie Division By Zero i Animations… Z cięższych rzeczy Nevermore, Testament, Animals As Leaders, Behemoth. Uwielbiam projekty Devina Townsenda – to niesamowicie kreatywny muzyk. Jeżeli zaś chodzi o inspiracje nie perkusyjne to zdecydowanie preferuje kompozytorów różnych ścieżek dźwiękowych. Uwielbiam soundtracki z Helikoptera w Ogniu, Władcy Pierścieni, Bandyty czy Ostatniego Samuraja.
20. Gdybyś znalazł się na bezludnej wyspie, jaką muzykę chciałbyś mieć przy sobie?
Pytasz o moje top 10? Myślę, że nie potrafiłbym zamknąć się w takiej ilości. Na sto procent znalazłbym sposób, by przemycić więcej płyt J. Wszyscy wykonawcy wymienieni wcześniej, a do tego jeszcze solowe dokonania LaBrie, Karnivool, Gorefest, Death, Machine Head, Meshuggah, Paradise Lost, Planet X, Roba Zombiego, Seal, Subsignal….
21. Czy sam piszesz partię bębnów do AnVision, czy ktoś ci w tym pomaga?
Staram się robić to samemu, jednak często sugestie kolegów z zespołu mają wpływ na ostateczny charakter partii perkusyjnych. Zresztą podobnie jak reszta linii pozostałych instrumentów. Pracujemy razem. Razem piszemy, aranżujemy i podejmujemy decyzje co do ostatecznego brzmienia podczas miksów i masteringu. Każdy może w danym momencie zaproponować drugiemu muzykowi jakieś rozwiązanie. Jeżeli ma jakąś sugestie, czy pomysł na daną partię, a zagra to z pozostałą częścią kompozycji to super. Muzyka AnVision to nasza praca zbiorowa. Myślę, że słychać tam muzyczne fascynacje każdego z nas.
22. Jakie są jeszcze rzeczy, pasje, oprócz muzyki, do których masz tak samo wielką słabość?
Książki, filmy i piłka nożna. Uwielbiam czytać i oglądać filmy, co czynię często np. podczas jazdy na koncerty. Słuchawki na uszy, dobra muza i książka do łapy. Hobbit i Władca Pierścieni to moje ulubione książki. Do tego biografia Ozziego Osbourna, Lodołamacz Wiktora Suworowa, Nekroskop Briana Lumleya. Piłka nożna to moje kolejne hobby. Kibicuje FC Barcelonie, więc z uwagą śledzę ligę hiszpańską. Lubię też od czasu do czasu oglądnąć ligę angielską i Manchester United.
23. Kiedy wyjeżdżasz na wakacje, zabierasz ze sobą pad i pałeczki, czy zapominasz się i oddajesz się całkowicie w ręce rodziny?
Wakacje zawsze są dla rodziny ale nie da się przy tym nie myśleć o perkusji. Zwłaszcza jeżeli po powrocie z nich zaczynamy np. koncerty. Pad i pałki to moi kompanii. W zasadzie ciężko mi się z nimi rozstać. Bywa tak, że wyjeżdżam z rodziną na weekend i w bagażniku oprócz walizek muszą znaleźć się właśnie pałki z padem. Często włączam metronom i klepię jakieś rudimenty. Bywa też, że skupiam się na analizowaniu sposobu uderzania, obserwując chwyt i drogę jaka przebywa pałka wraz z całą ręką. Jaką pracę wykonuje i jak wygląda sam moment odbicia od padu, czy naciągu.
24. Życzę Tobie i grupie AnVision dużo sukcesów na wielkich scenach całego świata!
Wielkie dzięki Pawle. Dla Ciebie również, a wszystkich czytających ten wywiad zapraszam na nasze koncerty i do częstszej lektury artykułów pisanych przez Pawła. Kawał świetnej roboty.
Wywiad przeprowadził: Paweł „Mr Sticky” Larysz
Zdjęcia: Archiwum Marcin „Larz” Duchnik
www.anvision.net
www.dwdrums.com.pl